sobota, 14 stycznia 2012

SLOW DRUG IN THE MORNING



wciąż śni mi się ten sam sen;
wciąż śni mi się mój zgon; gdy przymykam martwe powieki, budzę się przerażona
wciąż śni mi się ten sam sen;
gdy nagle w pamięć wbija się ból;
wypełnia mnie, jest dookoła, wlewając się ustami do płuc

gdy nagle w pamięć wbija się nieludzki wrzask; ten sam ton ześlizguje się po moim języku ilekroć otwieram oczy, gdy ciało, wygięte w nieludzkim bólu, sztywne i obolałe z cierpienia błaga o rychły zgon
wciąż pamiętam wpatrujące się we mnie oczy;
błękitne w kolorze poranku, łagodne i smutne, szklane i obiecujące spokój
bursztynowe, płomieniste, rozbawione i przesycone zadowoleniem,
odbijające wdzięcznie płomienie oblizujące moje ciało

budzi mnie nadludzki strach;
budzi mnie mój własny wrzask
budzi mnie moja dusza, wyjąca w agonii
budzi mnie moje serce, zastygające w bezruchu
budzi mnie moje ciało, sztywne z bólu
budzi mnie widok rozbawionych oczu odbijających mój ból
budzi mnie widok spokojnego smutku i obietnicy spokoju
budzi mnie nadludzki strach, który spędza z powiek sen


boże, boję się, po raz pierwszy w życiu
boże, boję się





czy wypełnił się mój czas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz