czwartek, 22 grudnia 2011

lady luna necrosis


w moim sercu jest pustka. próby zapełnienia jej są daremne; nic nigdy w niej nie utrzyma się przy życiu, nic nie zdoła zaczepić się gładkiej powierzchni środka. wypłukały ją łzy, krew i utrwalił niekończący się wrzask.
ogarnia mnie na powrót tak dobrze znane zimno; mrozi usta, dłonie, obleka usta karminem i bladym kolorem wieczornego nieba. powracam w ciemność, w ciszę, w dym i popiół. powracam do mego świata, do królestwa, wypełnionego szumem kruczych skrzydeł, galopem czarnych koni i odległym wyciem wilków. w tym świecie panuje wieczny spokój, obojętność nabyta wraz z pamięcią.
odwróciłam twarz od blasku dnia; nie dla mnie są radości życia codziennego, nie dla mnie człowieczeństwo. nie zasługuję najwyraźniej na boską łaskę; nawet skamląc o nią, wymuszając i siłą domagając się jej, rozumiem, że zostałam pozbawiona daru przebaczenia, daru bożej łaski.
mym przekleństwem jest wieczna pamięć i wieczne życie.
mym błogosławieństwem jest wieczna pamięć i wieczne życie.
postanowiłam zamilknąć, mą pieśń opisać krwią; jestem na powrót najpiękniejszym i najokrutniejszym z potworów, istotą stworzoną z mroku i zimna.
odzyskałam skrzydła, teraz na nowo wzbiłam się w niekończące się niebo.
znów jestem sobą, tą piękną, okropną sobą.

1 komentarz:

  1. i oby to była prawda. chcę w to wierzyć... chcę to zobaczyć...

    OdpowiedzUsuń