piątek, 26 lutego 2010

man in the moon (set me free)

powieście się na mnie ludzie
idziemy w dół
nie ma już ludzkości, społeczeństw, religii, sekt, nie ma już człowieka jako jednostki indywidualnej
nie ma już mnie

'widziałem cię idącą wczoraj mostem, sprawiałaś wrażenie smutnej
wyglądałaś jak gwiazda nad rankiem; byłaś chorobliwie blada i spokojna, spokojna tak bardzo, że bałem się że za chwilę skoczysz i utoniesz
wyglądałaś jakbyś chciała to zrobić
i wtedy zrozumiałem kim jesteś, i dlaczego nigdy nie zdołam cię dotknąć
jesteś łagodniejsza niż anioł, a dumniejsza od bogini
i jesteś wcieleniem smutku, twój głos jest jego barwą
nie mogłabyś mieć innych oczu niż piwne; nikt by nigdy nie zdołał w nie patrzeć-umierałby, porażony tym bezkresem nieludzkiego cierpienia, samotności i smutku
bowiem jesteś kobietą tak kruchą i tak przeraźliwie silną

ale twoja siła jest twoją słabością'


jestem kreaturą ludzkich mar, jestem wiedźmą która za długo spała, której sny wylały się ustami i zatopiły piękno
jestem potępieńcem, na własne życzenie


chcesz sie ukryć?
ukryj się, daj mi nieco zabawy
co jeśli sie ruszysz?
upoluje cię
gdzie jesteś?
jestem tornadem, huraganem, zmiotę to piekło
ale nie zapewnie zbawienia

zapominasz o tym że nie budzi sie lunatyków; nie budzi się uśpionych potworów; nie budzi się aniołów, które zabłądziły i nie potrafią wrócić na ciepłe przedmieścia raju
nie budzi się nad, bo zabijamy

ostatni dzień magii; jesteś wilkołakiem, ja wampirem,
mała serenada na temat tej anomalii w postaci wybuchu galaktyk




i słyszałam ich
płakali
i słyszałam jego
karał ich
i słyszałam chór anielski
płakali
i słyszałam ją
przeklinała go
a on ich karał
i była krew, i były łzy, i były błagania, i były śpiewy o łaskę bożą
ale to on był bogiem, a litował się nad nimi i ich największy wróg
i były śpiewy o łaskę bożą
o nowego boga


piątek, 5 lutego 2010

black swan

papieros kawa zaciśnięte zęby przebite dłonie
witaj skarbie, wstawaj
nie śpię od niepamiętnych czasów, zasypiam pijana i budzę się pijana
trzeźwość wybitnie niewskazana, pozycja pionowa również;

pochyl głowe przymknij oczy zaciśnij usta i ugnij kolana
nie wolno ci pokazywać dumy i pogardy
na jaką ten parszywy świat zasługuje



uśmiech diabła, oczy diabła, ciało trawione gorączką
dziękuję matko, dziękuję ojcze, osierocieliście mnie
stwarzając największego potwora jaki świat gościł

potrafię zabić z zimną krwią i wciąż płaczę