piątek, 31 lipca 2009

czwartek, 23 lipca 2009

poniedziałek, 20 lipca 2009

sympathy for the devil


uświęciłam własne ciało, uświęciłam własną zgubę, własne przekleństwo i własne zbawienie
jestem czymś na pograniczu boga i diabła
uświęciłam swoje ciało, pokryłam je miliardem blizn
każda eksplozja uczuć wypływa przez usta, wiszę nad białą, spokojną dumą
nie dotyczy mnie nic, co kiedyś stanowiło mnie
jestem obojętnym, zimnym trupem, piękną kreacją własnej wyobraźni
bytem nierealnym, zbiorową halucynacją
bawi mnie twoje pragnienie, pożądanie, nadzieja, plany i obietnice
nie dotyczy mnie już nic, zatapiam się w słodkim głosie, ulatuję tam gdzie nikt nigdy nie dotrze już, gdzie widać tylko ślady zębów i pazurów wilkołaka
zniknęły lasy i niekończące się niebo
nie ma już milionów gwiazd, nie ma intymnej galaktyki
nie unoszę się już w pyle naszych słów
to wszystko skupiło się we mnie
gigantyczne skrzydła zwinęłam dookoła poszatkowanego ciała
każdą komórką siebie wrzeszczę stare słowa, które teraz są ciche, bezdźwięczne
pożeram gigantyczne ilości koszmarów, nie sypiam wcale
obserwuję powolną regenerację przerażającego potwora, nieludzkiej kreatury
coś co zostało zabite zostało wskrzeszone
ciche, warczące w bólu i nienawiści, vendetta serca
pulsuje, wibruje, oblizuje kły
przyprawia o zawroty głowy, otępia, opęta, zabija, wypluwa i rozszarpuje
sen spokojny jak u dziecka, łagodny uśmiech i delikatne, miękkie ciało
zabójca doskonały
kocham diabła, demona w ludzkim ciele, wilkołaka, zabójcę
ja, morderczyni

moondance


nie jesteśmy pewni niczego magiczne ilości magicznych wieści i obrazów przelewają się przez nas w takt muzyki której nikt nie potrafi zdefiniować której nikt nie jest pewny niczego, najmniej wiemy co się dzieje z nami
gubimy litery i słowa śmiejemy się nie mamy oczu
linia ciała krzywizna bioder piersi mleczne ruchy dłoni i ciepło
dookoła szyby zamarzają, lód pokrywa nasze usta
mamy ciemne oczy, czarne źrenice wypływają na białko
requiem dla snu i dla przyjemności, krzyczymy z dzikim uśmiechem jesteśmy szaleni
białe ciało kremowe ciało
kontrasty ludzkiej budowy, lubię tracić oddech twoimi dłońmi
nas tu na dobrą sprawę nie ma
trzy ciała niebieskie i komety od czasu do czasu przelatujące obok
mgła i pył gwiezdny, dźwięki które wywołują drżenie
jestem przerażona, nagle ciebie nie ma ale wiem że to chwilowe że obowiązki i takie tam, musimy czasem udawać że jesteśmy zgodni z zapisem programu
taniec księżyca, symfonia wilkołaka
tańcem potrafię oddać wszystko, hipnotyzuję cię, za chwilę upadnę, za chwilę umrę tylko po to, aby wygrzebać swoje ciało z popiołów samej siebie
niekończąca się historia, już na zawsze stworzyliśmy ten duet
nienawidzimy się, kochamy się, obojętni wobec siebie łamiemy się, drapiemy, gryziemy i syczymy,
tylko po to aby za chwilę znów spleść się, drobne gesty, brutalne dłonie na talii
ty jesteś mój, ja twoja, mamy się wzajemnie ale się nie posiadamy, ot chorobliwy świat
robaczywy i parszywy, a mimo to, tu umrzemy, wraz z nim, z tym milionem świateł i tysiącem kłamstw
masz ciemne oczy, to chyba żałoba, zliżę sen z twoich oczu
lubię nasze kłótnie i sprzeczki, dobrze mi tak tu teraz
brakuje mi wszystkiego, mam wszystko
stan niepojęty i nieokreślony, coś co wymyka się definicjom
jesteśmy ciężko chorzy, jesteśmy spokojni do bólu
obserwuję ludzi, zastygłych jako drzewa, obserwuję tych którzy wybuchli
nie widzimy już nic, jesteśmy ślepi, świeżo narodzeni
jesteśmy urodzonymi mordercami, pożeraczami
jesteśmy pięknymi potworami

czwartek, 16 lipca 2009

mythic creatures


pewne słowa które wypowiadając wycinasz delikatnie na mojej skórze znaki szczególnie bycia czyjąś i zaprzeczenie czarnej dziury jaką większość ludzkości reprezentuje;
jesteś skurwielem a ja suką, i dobrze wiemy, że coś będzie trwało już zawsze, i dobrze nam z tym
kobieca psychika jest nastawiona na autodestrukcję męska na wegetację i stan zawieszenia
plotki głoszą że jesteś smutnym człowiekiem, nie spałeś od wielu dni
nie odwracaj dłoni od tego co boli, przecież to tylko ty
nie pomożesz nikomu, ale nie umiesz tak naprawdę zostawić czegoś co twój mózg zapisał w postaci płynu i szeregu eksplozji neuronów
ogień wódka i dym, pęknięty obiektyw i obca twarz, obce dłonie, obce usta i martwe zgniłe oczy
to już nas nie dotyczy skończyliśmy zabawy w samobójców rok temu
dokładnie 365 dni raju i piekła lądu i nieba kamieni i diamentów
miliardy gestów składających się na całość
miliardy drobin składających się na nas
miliardy nas w sobie nawzajem
nigdy bym nie podejrzewała że bycie kurą domową sprawia tyle radości, że ugotowanie czegoś co komuś smakuje może być tak przyjemne
dookoła jest burza i zimny deszcz i dym bombardowany ciężkimi łzami nieba
por siempre dolce vita, teraz jest nam dobrze gdy rano budzimy się mokrzy, ciepli i spleceni

jest cicho i bezpiecznie, miękko, spokojnie

niedziela, 12 lipca 2009

mad dogs party



cross my mind, make my heart beat double time
cause you crossed my mind, it crossed my mind